Słowem wstępu: jeśli przybywasz tutaj, bo oczekujesz, że będę zachwalać i przekonywać, że zdjęcia w pełnym słońcu świetnie wyglądają, jesteś w błędzie. Fotografowanie w południe, latem, ze słońcem nad głową to koszmar fotografa. Mój również. Ten wpis ma pomóc rozprawić się z takim światłem, gdy NIE MA INNEGO WYJŚCIA. To wciąż jest działanie na okrętkę, mało komfortowe i wymagające od fotografa wielu kalkulacji oraz szukania kompromisów. A kompromis jest wtedy, gdy obie strony mają pewne zastrzeżenia co do spełnienia warunków. Na tym on właśnie polega. Napomnę jeszcze, że sesja latem, w pełnym słońcu, między godz. 11 a 16 oznacza hektolitry potu na ciele oraz w postaci mokrych plam na ubraniach. To nie brzmi jak wymarzone ujęcia…
Grzejące skórę słoneczko i piękne błękitne niebo to nasze wspólne marzenie, nie tylko podczas wiosenno-letnich miesięcy. Oznacza ono ogrom możliwości, zachęca do aktywności, przywraca energię i nadzieję. Niestety nie fotografom, którzy pełnią właśnie swoją misję. A przynajmniej mówię o części z nich. Z nami jest trochę jak z dwulatkami: chcemy pić, a gdy prędko podajesz nam napój w byle jakim kubeczku zamiast W TYM KONKRETNYM, uruchamiasz machinę dram, narzekań i żali.
Słońce w fotografii jest obiektem westchnień, ale tylko w określonych porach. Najlepiej o wchodzie oraz o zachodzie. W porze wiosenno- letniej mniej więcej między godzinami 9-18 (w czerwcu nawet 7-20) następuje czarna dziura (rozpaczy), której fotografowie próbują unikać za wszelką cenę. Niestety nie zawsze jest to możliwe. Szczególnie lifestylowa fotografia rodzinna stawia przede mną wiele wyzwań, kiedy pory spania maluchów niekoniecznie zgrywają się z moimi porami do zdjęć. Staram się więc wybierać mniejsze zło i sesje proponuję w okolicach idealnej pory, np. o 8/9 lub o 17. Lepszy rydz niż nic, a światło mimo wszystko odrobinę lepiej się prezentuje.
Kiedyś na samą myśl o sesji w środku dnia, w palącym słońcu, dostawałam drgawek i matrycowego udaru słonecznego. Na szczęście z czasem zauważyłam, że jeśli wykonam zdjęcia w określonych warunkach, trzymając się pewnych zasad, nie wszystko stracone! W tym wpisie podsunę Ci 5 konkretnych podpowiedzi, wraz z przykładami, jak stworzyć dobre zdjęcia, gdy słońce nie chce powiedzieć jeszcze „dobranoc”.
- Unikaj otwartych przestrzeni: pól, łąk, a nade wszystko otwartych plaż. W miejscach, gdzie nie znajdziesz odrobiny cienia, jesteś jak bezbronne zwierzę, wystawione na widok drapieżników. Światło wpada do Twojego aparatu z całą mocą, z którejkolwiek strony nie staniesz. Zdjęcie wygląda źle, ponieważ pojawiają się mocne kontrasty (ustawienie Twoich modeli ze słońcem), głębokie cienie (bokiem do słońca), kadr jest wypłowiały (pod słońce), a do tego Twoi modele narzekają, że razi ich światło. Wisienką na torcie jest jeszcze sesja w towarzystwie zbiornika wodnego, które w tle swoim blaskiem i refleksami skutecznie rujnuje wszystkie Twoje wysiłki i oślepia. Nie rób sobie tego!
przykłady sesji
- Poszukaj cienia w przyrodzie. I to nie byle jakiego, bo jak już wiesz, fotografowie są jak dwulatki… Cień może równie dobrze zniszczyć Twoje wyobrażenia o idealnym zdjęciu, jeśli jest w niewłaściwym otoczeniu. Który cień będzie Twoim sprzymierzeńcem? Wiosną poszukaj go wśród kwitnących drzew. Jasne i gęste kwiaty są naturalną blendą dla promieni słonecznych i świetnie rozpraszają światło. Latem wypatruj w swojej okolicy drzew iglastych. W czym są lepsze od liściastych? Ich zieleń jest mniej intensywna, dzięki czemu padające na Twoich modeli światło nie ma zielonkawego zabarwienia. Butelkowa czy zgaszona zieleń wcale lub w niewielkim stopniu wpływa na kolorystykę zdjęć, a w razie czego, łatwo będzie Ci poprawić zabarwienia podczas obróbki. Im bliżej jesieni, tym bardziej zieleń przygasa, więc pojawia się więcej plenerowych możliwości, bez ryzyka niechcianego zafarbu.
przykłady z sesji
Pastelowe lub białe kwiaty na drzewach, szczególnie gdy kwitną ich całe rzędy, są znakomitym dyfuzorem (rozpraszaczem) światła słonecznego. Słońce wpada miękko i tworzy tym samym estetyczną i bardzo bajkową scenerię.
- Poszukaj cienia w mieście. Zwracaj uwagę na scenerię i jej kolory, aby nie wpłynęła za mocno na odcień zdjęć. Osobiście nie ryzykowałabym sesji w pobliżu nowoczesnej, szklanej architektury, gdyż obowiązuje tutaj ta sama zasada, co w przypadku sesji nad wodą: efekt refleksów i lustra. Według mnie, a szczególnie dotyczy to osób początkujących w fotografii, do bliższych ujęć najbezpieczniejsze są pastelowe lub szare budynki z okolicznymi uliczkami. Możesz też wykorzystać cień kawiarnianych ogródków (jasne plandeki i parasole), mleczne przeszklenia itp.
przykłady sesji
zdjęcie nr 2 sesja z godz. 14 w czerwcu w cieniu drzew oraz budynków. Otoczenie nie miało tu większego wpływu na zafarb skóry modeli (zieleń). Tego dnia poszliśmy jeszcze do parku, na życzenie pary, ponieważ uwielbiam tych ludzi. Ilość zieleni bez zaskoczenia mocno przytłoczyła zdjęcia, o czym uprzedzałam. Z tego powodu mieliśmy w planach więcej lokalizacji. Marysia i Grzegorz znają mnie i moje zdjęcia trochę dłużej, dlatego nie naciskali na sam park.
zdjęcie nr 3 Akurat na tej sesji w godzinach przedpołudniowych (wrzesień) słońce raz wychodziło, raz chowało się za chmurami. Na czas pojawienia się słońca daszek jednej z restauracji pomógł nam się przed nim schować.
ADNOTACJA DO WSKAZÓWEK 2 i 3: jeśli ustawiasz swoich modeli w cieniu, obserwuj, jak oświetlone są ich twarze oraz czy zdjęcie nie straciło kontrastu. Ja wtedy nakierowuję buzie uczestników sesji w stronę źródła światła, a najciemniejsza część scenerii jest za nimi lub przynajmniej pod kątem.
- Jak już o kątach mowa… posłuchaj wuja i nie rób zdjęć pod słońce. Akurat ten jeden raz wuj ma rację, ale tylko gdy mówimy o ostrym słońcu. Jeśli ustawisz swoich modeli tyłem do słońca, Ty staniesz przodem, a światło wpadnie bezpośrednio na matrycę, masz murowany efekt białej plamy lub co najwyżej pozbawione życia i kolorów zdjęcie. Unieś aparat lekko do góry oraz ustaw swoich modeli mniej więcej pod kątem 45 stopni względem słońca (pół tyłem, pół bokiem do słońca). Dzięki temu zachowasz kolory, zdjęcie nie będzie wyblakłe, a na twarzach Twoich modeli nie będzie głębokich cieni (wciąż będą niewielkie, ale jeśli połączysz tę wskazówkę np. cieniem kwitnących drzew, to efekt będzie zaskakujący!).
przykłady sesji
- Włącz kreatywność. Powyższe sugestie możesz zastosować przede wszystkim w portretach i bliższych ujęciach, kiedy widać szczegóły oraz twarze. Ta wskazówka dotyczy głównie szerokich kadrów, szerszych ujęć. Poszukaj światłocieni, pokaż scenerię, soczyste barwy, kontrast, geometrię, grę linii itp. Tak naprawdę wiele osób stosuje nieświadomie tę poradę podczas fotografowania na wakacjach czy wyjazdach. Wtedy, gdy chce udokumentować miejsca swojej podróży. Wybór krajobrazu do sesji najczęściej nie jest przypadkowy. Pokaż, dlaczego warto było wybrać się właśnie w to miejsce. Właśnie wtedy, gdy niebo jest błękitne, a sceneria chwali się kolorami.
przykłady sesji
Na sam koniec jeszcze bonusowa porada: bardzo jasny strój, np. biała koszula bez żadnych kontrastowych przełamań uczestniczki/uczestników sesji, będzie dla Ciebie dodatkowym utrudnieniem w opanowaniu mocnego światła. Szczególnie na otwartej przestrzeni. Biel wyprana w Vi*irze w pełnym słońcu będzie na zdjęciach mocno świecić. Tym samym odwróci uwagę i przyczyni się do szybszego siwienia Twoich włosów podczas obróbki zdjęć. Śnieżnobiałe odcienie (podobnie jak czernie w cieniach) gubią szczegóły, trójwymiarowość czy fakturę materiałów. Łatwiej wtedy o prześwietlenia, które ciężko uratować. O ile w cieniu, na ciemniejszym tle, biel będzie super kontrastować, tak po ukazaniu się w świetle dziennym, Twoi modele staną się wampirami ze „Zmierzchu”*.
*jeśli jest to zamierzony efekt, udajmy, że nie ma tematu.
Jeśli wciąż Ci mało informacji na temat fotografowania w plenerze, więcej o świetle, kolorach i scenerii znajdziesz we wpisie Przewodnik po polskich porach roku, czyli kiedy najlepiej robić zdjęcia z piękną scenerią
Bardzo przydatny wpis, bo po ostatniej sesji byłam zaskoczona ile można zepsuć z niewiedzy i polotu fotografa. Dziś jadę z większą świadomością i pokorą.
Trzymam zatem kciuki za kolejne sesje! 🙂